Portret wolontariusza

Krystyna Samoszuk wolontariuszka
Społecznego Zakładu Opieki Hospicyjnej
„Hospicjum” we Włodawie – Psycholog

Jestem osobą otwartą, pogodną, odważną, ciekawą świata. Chętnie podejmuję nowe wyzwania. Jednak kiedy otrzymałam propozycję: „Czy nie chciałaby Pani podjąć pracy jako psycholog w Hospicjum we Włodawie?” – pojawiło się „nie”: To nie dla mnie; Nie pracowałam z dorosłymi, zawsze z dziećmi i młodzieżą; Nie dam rady; Nie zniosę cierpienia, śmierci i wiele, wiele innych „nie”. Za tym wszystkim krył się lęk.

Ciekawość jednak zwyciężyła. Umówiłam się na rozmowę z doktor Wiesławą Puchala. Rozmawiałyśmy o sukcesach, problemach oraz oczekiwaniach i potrzebach Hospicjum. Poznałam pracowników Hospicjum. Postanowiłam, że podejmę się tej pracy na próbę, bez podpisywania jakiejkolwiek umowy.

Pierwsza rozmowa z chorym była dla mnie bardzo trudna. Właściwie ja tylko słuchałam. Zaskoczyło mnie to, że nie słyszę żadnych skarg, utyskiwań, a jedynie historię życia, którą chciała się podzielić z drugą osobą.

Zostałam i pracuję jako wolontariuszka, bo doszłam do wniosku, że w życiu wszystkiego nie da się przeliczyć na pieniądze. Są sprawy i ludzie dla których warto poświęcić swój czas, odrobinę siebie. Poznałam wiele osób, zarówno chorych jak i ich rodziny.

Od tych, którzy odeszli, zostali lub cierpią nauczyłam się wiele: pokory, pogody ducha, cierpliwości, dystansu do wielu spraw, a co najważniejsze życzliwości. Czy zostanę tu długo? Nie wiem. Wiem natomiast, że jeden raz tylko przejdę przez ten świat. Jeśli więc mogę uczynić coś dobrego – to robię to, bo drugi raz już nie będę tędy przechodziła.

Krystyna Samoszuk wolontariuszka
z Hospicjum we Włodawie

Jestem wolontariuszem ponieważ lubię pomagać…

Aneta Esko wolontariuszka Społecznego Zakładu Opieki
Hospicyjnej „Hospicjum” we Włodawie, uczennica II LO
we Włodawie.

Każdy człowiek potrafi okazywać dobroć, potrafi nieść pomoc i ofiarować swoje serce. Wystarcza tylko chęć i wszystko staje się możliwe. Moja praca jako wolontariusza rozpoczęła się w szkole średniej. Na jednej z lekcji mieliśmy spotkanie z panią, która zajmuje się wolontariatem. Tłumaczyła nam jak wygląda praca wolontariusza, jakie są jego zadania. Po spotkaniu z ogromną chęcią zapisałam się do szkolnego klubu wolontariusza.

Miesiąc później miałam już prace. Chodziłam do chłopca w wieku 9 lat. Moim zadaniem była pomoc w lekcjach. Daniel nie był całkowicie sprawny, gdyż miał poważne problemy zdrowotne. Nie chodził do szkoły, dwa razy w tygodniu przychodziły do niego panie nauczycielki, lecz to było za mało i chłopiec miał duże zaległości. Razem odrabialiśmy polski, czytaliśmy książki – zaprzyjaźniliśmy się. Do Daniela chodziłam cały rok szkolny. W drugiej klasie również zgłosiłam chęć bycia wolontariuszem. Tym razem pomagałam bliźniakom Ani i Adasiowi w wieku 12 lat. Dzieci były zdrowe, po prostu nie radziły sobie z nauką i potrzebowały pomocy. Ta praca wyglądała zupełnie inaczej niż pierwsza. Polubiliśmy się od samego początku. Chodziłam tam dwa razy w tygodniu, zawsze z wielką ochotą. Między mną, a tymi dziećmi nawiązała się niezwykła więź. Pomagałam im w lekcjach, uczyliśmy się razem i zawsze znajdowaliśmy czas na rozmowę. Mogliśmy rozmawiać godzinami, a czas szybko nam płynął. W wolnej chwili opowiadali mi o szkole, chwalili się osiągnięciami i ze smutkiem mówili o swoich niepowodzeniach. Radzili się mnie i prosili o pomoc nie tylko związaną ze szkoła i nauką – byłam szczęśliwa, że mogę im pomóc. Sprawiało mi to wielką przyjemność. Za każdym razem gdy przychodziłam czekali na mnie. Ta praca wiele mnie nauczyła i sprawiła, że stałam się lepszym człowiekiem. Kontakt utrzymujemy do dziś.

Teraz gdy już jestem w klasie maturalnej poważnie myślę o swojej przyszłości i w pewien sposób szukam swojego miejsca na ziemi. W dalszym ciągu chcę być wolontariuszem, lecz tym razem zaciekawiło mnie takie miejsce jak Hospicjum. Pracowałam już z dziećmi, teraz chciałabym doświadczyć jak wygląda praca ze starszymi, chorymi i potrzebującymi pomocy. Zdaję sobie sprawę, iż jest to bardzo odpowiedzialne zadanie, lecz uważam, że sobie poradzę. Chorzy, starsi ludzie czują się samotni, opuszczeni, potrzebują kogoś kto, by był przy nich w tak ciężkich chwilach choroby. Osoby, która uśmiechem rozświetli ich życie. Czasem wystarczy tylko rozmowa, potrzymanie za rękę, by druga osoba poczuła się szczęśliwa. Zwykłe pytanie „Jak się Pani dziś czuje?” sprawia, że ta osoba wie, że jest dla kogoś bardzo ważna, że jest ktoś kto się o nią troszczy. Cudownie jest usłyszeć słowa „Jak dobrze, że jesteś”.

Aneta Esko wolontariuszka z Hospicjum we Włodawie